Mówią wieki – czyli krótkie rozmowy z zabytkami cz. 5
Aniołek (Rafałek jak się na koniec okazało) odjechał niespodziewanie. To znaczy mogłam się tego spodziewać, skoro skończyłam konserwację, ale jakiś taki niedosyt rozmów pozostał mi po nim… te dwa tygodnie to faktycznie nic.
Na warsztat wzięłyśmy kolejną gotycką rzeźbę z innego, równie starego ołtarza maryjnego – Bóg Ojciec i Matka Boska, oboje w koronach. Wielka gotycka rzeźba, która myśli, że nie żyje. Została całkowicie przemalowana ponad 100 lat temu przez miejscowego konserwatora, tzn kogoś, kto specjalizował się w tego typu „odświeżaniach” zabytków i na każdym dumnie pozostawiał swoje faramuśne logo (historykom znany z imienia i nazwiska). Poszanowanie dla wieków miał owszem, gdyż wszystko ponoć dokumentował (do sprawdzenia) a potem… przemalowywał. Z godną podziwu fantazją.
Wieki najwidoczniej nie czuły się wystarczająco uszanowane, skoro zamilkły na zawsze i nie chcą nic powiedzieć, choć wyobrażam sobie, że wtedy jeszcze mówiły głośno i wyraźnie, o ile nie krzyczały, kiedy akurat paćkał czerwienią po złocie, zamalowywał karnację, a Bogu Ojcu na szatach trzasnął czerwone róże, niczym na rokokowym szezlongu, że wygląda teraz jak w przybrudzonej podomce… Na miejscu tak potraktowanej rzeźby też bym chyba umarła. Albo udawała, że umarłam i nie ma mnie w domu. Zatem przyjęłam, że Bogu z Maryjką udają i potrzebują więcej czasu i czekam.
A życie płynie rytmem niezmiennym, dnia nadal ubywa.
Śni mi się praca, ale nie obecna tylko nowa – na ścianach, w wielkim pofabrycznym budynku, w którym… nie ma grawitacji! Więc nie potrzeba rusztowań, ludzie lewitują pod sufitem i gdzie tylko chcą tam sobie wiszą albo latają.
Młodszy syn budzi się rano i momentalnie jest na pełnych obrotach. Nie potrzebuje rozgrzewki, kawy czy minuty na rozruch, po prostu działa od razu jakby włączył jakiś guzik. W drodze do przedszkola opowiada:
– Jak będę duży to nie będę już chodził do przedszkola tylko do szkoły albo do pracy wiesz mama? Tylko musisz mi zrobić wtedy zdjęcie i wysłać cioci z przedszkola i napisać, że ja nie przyjdę, bo jestem już duży i chodzę do szkoły albo do pracy. Ciocia się zdziwi wtedy i Nua się zdziwi, może nawet się ucieszy Nua, że mnie nie będzie, tylko Nikolas się nie ucieszy, bo nie będzie miał się z kim bawić…
Gdy wychodzimy z samochodu, gigantyczne stado ptaków przelatuje nam nad głowami tak nisko, że robi hałas. Nie szum skrzydeł czy wiatru ale hałas.
Bóg nadal milczy.
Zaczynam retusz.